O mnie

Szanowni Państwo, 
nazywam się Joanna Jabłońska i z zawodu jestem mediatorem. Część z Państwa zastanawia się pewnie, czym jest mediacja? Jest to metoda rozwiązywania sporów przy udziale bezstronnego mediatora. Strony konfliktu same poszukują rozwiązania, które jest dla nich najlepsze. Mediator nie podpowiada rozwiązań, ale pomaga wypracować takie porozumienie, które będzie satysfakcjonujące dla obu stron.
Mediatorem się nie bywa. Mediatorem się jest. Co więcej, wielu z nas, często nieświadomie znalazło się w tej roli: czy to podczas konfliktowych sytuacji zawodowych, czy też jako rozjemca między kłócącymi się dziećmi w domu. I to właśnie najbardziej zafascynowało mnie w tym zawodzie. Obserwowanie procesu, gdy z bagna niszczących emocji, które często towarzyszą spotkaniom mediacyjnym (łzy, wyzwiska, żale, wzajemne obwinianie się), wyłania się gotowość do wysłuchania drugiej strony, zrozumienie jej potrzeb i próba porozumienia się. Zmiana kierunku spojrzenia z przeszłości w przyszłość jest krzepiąca. Ten sam proces można zaobserwować w każdy rodzaju mediacji, którymi się zajmuję: w mediacjach rodzinnych, gospodarczych, cywilnych i karnych.

Jak to się naprawdę zaczęło?

Moja droga do mediacji była kręta i zawiła. Po ukończeniu finansów i rachunkowości przedsiębiorstw na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu (obecnie Uniwersytet Ekonomiczny) trafiłam do firmy KPMG zajmującej się, między innymi, audytem księgowym dużych polskich i międzynarodowych przedsiębiorstw. Po kilku latach wytężonej pracy, związanej z częstymi wyjazdami, czułam wypalenie zawodowe, a wręcz niechęć do wykonywanego zawodu.
Nadchodziła zmiana. Zapisałam się na szkolenie szybowcowe do Aeroklubu Poznańskiego. Zakochałam się w szybowcach i Aeroklubie. Zaczęłam się w nim udzielać społecznie i już tam zostałam. Przez kilkanaście lat pracowałam na stanowisku Kierownika do spraw Public Relations.
Jeszcze pracując w KPMG i szukając pomysłu na siebie zainteresowałam się tematem wyceny nieruchomości. W 2011 roku, po zdaniu wszystkich egzaminów państwowych, uzyskałam tytuł rzeczoznawcy majątkowego.

Zastanawiacie się Państwo, gdzie w tym wszystkim miejsce dla mediacji? Część z Was pewnie myśli o przełomowym wydarzeniu, które miało miejsce w moim życiu, książce – legendzie, która wpadła w moje ręce, albo autorytecie z dziedziny mediacji, który stanął na mojej drodze. Nic bardziej mylnego. Przyczynił się do tego pozornie błahy, codzienny konflikt pomiędzy dwojgiem moich przyjaciół, dotyczący… nikt już dzisiaj nie pamięta czego. Pamiętam tylko emocje. Z każdym wypowiedzianym zdaniem stawały się one silniejsze i coraz bardziej krzywdzące dla obu stron. Po kilku godzinach zaciekłej dyskusji stwierdziliśmy, że ta wojna na argumenty nie doprowadziła do żadnego porozumienia. Moi przyjaciele byli tak skupieni na swoich emocjach, że nie potrafili dostrzec uczuć i potrzeb drugiej strony. Zrozumiałam wówczas, że nie chcę, takiej komunikacji. Lubię rzeczowe rozmowy, które mają jakąś wartość, potrzebuję szacunku i życzliwości w komunikacji między ludźmi. Cenię zgodę. I nie chodzi mi o zgodę w poglądach na życie ale zgodę na to, że druga osoba te poglądy może mieć zupełnie inne.

Aby nauczyć się jak zadbać o jakość rozmowy zapisałam się na szkolenie i staż mediacyjny do poznańskiego oddziału Polskiego Centrum Mediacji. Od tego momentu mediacje stały się moją pasją, a wkrótce także zawodem.

Dyplomy, kursy, szkolenia i konferencje, które uzyskałam i w których brałam udział:

Czy to już koniec moich poszukiwań? Nie wiem. Życie jest tak fascynujące ponieważ jest nieprzewidywalne, pełne możliwości i dostępu do wiedzy (przynajmniej tu gdzie żyjemy – co warto docenić).

Co mnie kształtuje, co robię w wolnym czasie.

Jestem mamą dwójki dorastających dzieci. Uwielbiam być mamą, czytać książki, zadawać pytania i chodzić z moim psem na spacery po lesie. Nieustająco rozmawiam z moimi przyjaciółmi. Jestem sekretarzem szkolnej Rady Rodziców i radną osiedlową. Te dwie funkcje zapewniają mi nieustanny trening przeprowadzania rozmów nie zawsze w sprzyjających okolicznościach. Wszędzie gdzie mogę propaguję też ideę mediacji.
A na koniec podzielę się z Państwem jedną z moich ulubionych myśli sformułowaną przez Stanisława Lema: „Bądź dobrej myśli, bo po co być złej?”.