Jak pomóc dzieciom i młodzieży budować relacje.

Może COVID nas nie wykończy, ale jeszcze trochę, a wykończy relacje społeczne naszych dzieci. Zewsząd bombardują nas informacje o fatalnej kondycji psychicznej dzieci i młodzieży. Człowiek zaczyna przyglądać się podejrzliwie swoim własnym latoroślom. Czy nie mają czasem jakichś niepokojących objawów? Owszem mają. Ale wynika to raczej z okresu nastoletniego – zmory większości rodziców – a nie braku relacji rówieśniczych. Ale nie każdy ma tak dobrze. Część dzieci zapada się powoli w swoim wirtualnym świecie i znika z rzeczywistości. Czy można coś zrobić, zanim dzieci ruszą (oby!) z powrotem do szkół? Według mnie taką deską ratunku może być harcerstwo.

Moje dzieci zapisałam do harcerstwa, gdy były w trzeciej klasie podstawówki i nikt jeszcze nie słyszał o COVIDzie. Chodziło mi o to, żeby poznały inne dzieci, nawiązały przyjaźnie i dobrze się bawiły. Chciałam też, żeby nauczyły się sobie radzić. Obserwując pracę druhów mogłam tylko mieć nadzieję, że część ich odpowiedzialności, dobrej organizacji i zaangażowania spłynie na moje dzieci.

W okresie COVIDowym najpierw zbiórki przeniosły sie do Internetu (druhowie nie zostawili podopiecznych samym sobie), a gdy już można było spotykać się na dworze (z zachowaniem dystansu i maseczkami) organizowali zbiórki na żywo. I to była i cały czas jest, taka odskocznia od tego zamknięcia dzieci i młodzieży w domach.

A w związku z tym, że wiele osób lubi (ja też) różne zestawienia typu: 100 najlepszych książek, 8 rzeczy, które chcielibyśmy powiedzieć szefowi, gdybyśmy się odważyli, 5 powodów, żeby zjeść ciastko, mimo, że ma 300 kalorii itd., o zaletach harcerstwa dla naszych milusińskich postanowiłam napisać właśnie w takiej formie.

Czyli 10 powodów, dla których warto zapisać dziecko do harcerstwa:

1) Kontakt z rówieśnikami. W dobie pandemii – nie do przecenienia. Na zbiórkach liczy sie praca zespołowa, czyli dzieci uczą się współpracować i porozumiewać ze sobą. Bezcenna lekcja funkcjonowania z innymi ludźmi.

2) Druhowie i druhny okazują swoim podopiecznym zainteresowanie. Na porządku dziennym są pytania o samopoczucie. A czasem naszym dzieciom łatwiej na coś ponarzekać rówieśnikom niż rodzicom. W końcu muszą mieć komu się wyżalić na swoich beznadziejnych rodziców, którzy nie pozwalają im siedzieć w piżamie przed komputerem podczas lekcji. Nauczyciele też to próbują robić, ale z oczywistych powodów mają na to mniej czasu. A poza tym – „Szkoła to dżungla i nikt tam nie będzie okazywał publicznie słabości” – jak usłyszałam ostatnio od znajomej nastolatki.

3) Podczas zbiórek na żywo dzieci spędzają czas na dworze. Oderwanie ich od komputerów jest zbawienne. Za moich czasów (wtedy kiedy po świecie chodziły dinozaury), karą było gdy rodzice nie pozwalali wyjść na dwór. A dla wielu współczesnych dzieci karą jest to, że muszą wyjść na dwór.

4) Od swoich druhen i druhów uczą się organizacji i odpowiedzialności. Podczas obozów harcerskich kilkadziesiąt młodych osób jest pod opieką niewiele od nich starszych druhen i druhów. Taki obóz to olbrzymie przedsięwzięcie koncepcyjne, logistyczne, organizacyjne i opiekuńczo-wychowawcze. A jednak druhowie i druhny dają radę. Gdy moje dzieci jadą na obóz jestem o nie spokojna. Ewentualne kleszcze zostaną wyciągnięte, ewentualne rany – opatrzone, a ewentualne łzy – otarte.

5) Nauka, że nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie. Nikt się specjalnie nie przejmuje warunkami pogodowymi. I to jest dla mnie plus. Nie chcę wychować mimoz, które nie wyjdą na dwór jak nie będzie świeciło słońce i nie będzie odpowiednio ciepło. „Mamo, ale pada deszcz..”. „To weź kurtkę przeciwdeszczową i kalosze, nie jesteś z cukru.”

6) Trzeba nauczyć się sobie radzić. Dzieci, podczas wykonywanych zadań, znajdowały się w takich sytuacjach, w których pewnie by się nigdy nie znalazły spędzając czas tylko z rodzicami. Gdy moje dzieci mi o tych sytuacjach opowiadały, to często byłam w szoku, że potrafiły tak mądrze się w nich odnaleźć. Nie, żebym uważała, że moje dzieci są jakieś niemądre, ale jednak często mam nieodparte wrażenie, że to moje gadanie po 100 razy tego samego jest jak rzucanie grochem o ścianę. A tu proszę… Jednak słuchają. Bezcenne.

7) Ruszają się i się hartują. Nie wiem, czy czytali Państwo zatrważające dane o tym, że pokolenie obecnych nastolatków jest pierwszym, które ma gorsze wyniki testów sprawnościowych niż ich rodzice. Nic dziwnego. Godziny siedzenia przed komputerem lub „w telefonie” mogą najwyżej zapewnić im garb, nadwagę i ogólną niezdarność, ale na pewno nie sprawność fizyczną. Gdy odbierałam moje dzieci z obozów harcerskich to oprócz tego, że były dumne z tego, że dały radę, było też po nich widać, że łatwo nie było. Same musiały sobie robić łóżka, na których spały, same budowały obóz, miały dyżury w kuchni, rozpalały ognisko i robiły tysiące innych rzeczy, na pewno bardziej przydatnych niż rozróżnianie spółgłosek przedniojęzykowych od tylnojęzykowych oraz nabywanie informacji o tym jak sie nazywał pierwszy system operacyjny.

8) Budowanie poczucia własnej wartości. Gdy dziecko ma możliwość zmierzyć się z sytuacjami trudnymi i wymagającymi i sprosta tym sytuacjom – buduje to jego poczucie własnej wartości. A takich sytuacji w harcerstwie jest sporo. A z tego co mówi znajoma pani psycholog (i w pełni się z nią zgadzam), poczucie własnej wartości to najważniejsza rzecz, w którą możemy wyposażyć nasze dziecko.

9) Przyjaźnie. Często na całe życie. Są takie przeżycia, które bardziej niż coś innego, budują więzy między ludźmi. Każdy z nas na pewno jest w stanie sobie przypomnieć wariactwa, które wyczyniał z kolegami i koleżankami będąc nastolatkiem. A wyjazdy harcerskie sprzyjają temu szczególnie. Chcę, żeby moje dzieci też miały takie przeżycia.

10) I wreszcie niskie koszty. Nie jest to może najważniejsze, ale składka na poziomie 30 zł na kwartał nie jest kosztem dramatycznie wysokim. Opłaty za wyjazdy i obozy też są bardzo niskie w porównaniu z „cenami rynkowymi”. Jeśli koszt jest przyczyną tego, że nie możemy zapisać dziecka na jakieś zajęcia, to tutaj koszt nie jest przeszkodą.

Zachęcam Państwa serdecznie. Mam wrażenie, że każda inicjatywa przywracająca nasze dzieci do życia społecznego jest warta rozważenia.

Więcej interesujących wpisów:

Inspiracje

Jonathan Haidt. Prawy umysł

Dzisiaj chciałam polecić książkę „Prawy umysł. Dlaczego dobrych ludzi dzieli religia i polityka?” Jonathana Haidt’a. Książka opisuje w jaki sposób powstają nasze oceny moralne dotyczące

Czytaj więcej »
O mediacji

Koszty mediacji

Dzisiaj o kosztach mediacji. Ich wysokość jest jedną z zalet mediacji. Są one niższe niż koszty postępowania sądowego. W przypadku mediacji sądowych koszty mediacji wynikają

Czytaj więcej »

Dodaj komentarz