Na początek ćwiczenie z objaśniania pojęć. Co to znaczy dla Państwa, że kogoś kochacie? Że tak zacznę z grubej rury…

Teraz powinnam zostawić wolne miejsce, żeby się Państwo zdążyli zastanowić.

Już wyjaśniam skąd to pytanie. W swojej praktyce mediacyjnej często mam do czynienia z rozstającymi się parami. W swoim życiu prywatnym – również. Emocje, które towarzyszą takim rozstaniom do przyjemnych nie należą. Rozmowy bywają bardzo trudne szczególnie, gdy jeden z partnerów zdradził drugiego. Nasza miłość własna cierpi. Czujemy się zranieni, często upokorzeni, partner nadużył naszego zaufania. I co wtedy dzieje się z naszą miłością do partnera? Wygląda na to, że przeradza się ona w nienawiść i chęć dokuczenia drugiej stronie. Czy była to więc na pewno miłość?

Lubię sobie robić takie ćwiczenia z myślenia. Proszę się zastanowić jak bardzo kochają Państwo swoje dzieci (oczywiście jeśli ktoś dzieci posiada lub posiada wyobraźnię). Pozwolę sobie zgadywać, że na pewno bardzo. Na pewno są im Państwo w stanie wiele wybaczyć. Nawet wtedy, gdy dziecko (mniejsze lub większe) zachowuje się źle, czujemy, że powinniśmy przy nim trwać. Nawet, jeśli potępiamy jego zachowanie. Po rodzicach oczekuje się, że raczej nie przestają kochać swoich dzieci.

Dlaczego więc tak inaczej jest z miłością do naszego partnera? Jeśli przyjąć, że definicja miłości jest taka, że jest to pragnienie szczęścia drugiej osoby (a mnie osobiście ta definicja bardzo przypadła do gustu), to teoretycznie, jeśli nasz partner właśnie nam oświadczył, że się zakochał i zamierza spędzić resztę życia z inną osobą (niestety nie z nami), to zamiast hodować mordercze instynkty, powinniśmy raczej życzyć mu dużo szczęścia na nowej drodze życia. Oczywiście z pewnym smutkiem, bo jednak znika z naszego życia. No i teraz ręka w górę, jeśli ktoś kiedykolwiek widział taką reakcję. Ja – nigdy. I tu pojawia się pytanie – dlaczego? Co się dzieje z naszą miłością do drugiej osoby, że tak łatwo znika lub przeradza się w niechęć? Czy nasza miłość tylko wtedy jest aktualna, gdy możemy liczyć na wzajemność? To są trudne pytania i pewnie nie ma na nie prostej odpowiedzi. A dodatkowo, jeśli chcielibyśmy uczciwie na nie odpowiedzieć to ta odpowiedź może spowodować u niektórych pewien dyskomfort. Bo może faktycznie to co jest między nami to raczej pewna umowa, że będziemy się kochać dopóki parter będzie nam wierny, dopóki będzie zarabiał, dopóki będzie dbał o siebie, dopóki będzie dbał o nas, dopóki będzie zajmował się dziećmi, dopóki będzie spędzał z nami każdą wolną chwilę…

Na tyle siebie znamy, na ile nas sprawdzono. Teraz możemy sobie dywagować, co my byśmy zrobili w sytuacji odejścia kochanego przez nas partnera. A rzeczywistość może okazać się zupełnie inna. Ale warto sobie jednak przemyśleć: „Co to dla mnie znaczy, że kocham mojego partnera?”. Może pozwoli nam to spojrzeć na swój związek z nowej perspektywy. Życzę Państwu, żeby powyższe rozważania pozostały dla Was tematem czysto teoretycznym.

Więcej interesujących wpisów:

Inspiracje

Jonathan Haidt. Prawy umysł

Dzisiaj chciałam polecić książkę „Prawy umysł. Dlaczego dobrych ludzi dzieli religia i polityka?” Jonathana Haidt’a. Książka opisuje w jaki sposób powstają nasze oceny moralne dotyczące

Czytaj więcej »
O mediacji

Koszty mediacji

Dzisiaj o kosztach mediacji. Ich wysokość jest jedną z zalet mediacji. Są one niższe niż koszty postępowania sądowego. W przypadku mediacji sądowych koszty mediacji wynikają

Czytaj więcej »

Ten post ma jeden komentarz

  1. Hi, this is a comment.
    To get started with moderating, editing, and deleting comments, please visit the Comments screen in the dashboard.
    Commenter avatars come from Gravatar.

Dodaj komentarz